Trafiłem wczoraj w internecie na wątek, który wydawał się typowym pytaniem kogoś zainteresowanego nauką, a okazał się całkiem ciekawym problemem.
Pytanie, które padło, dotyczyło kształtu czarnej dziury. Kilka osób odpisało, że horyzont zdarzeń (czyli granica - w pewnym sensie "powierzchnia" - czarnej dziury) ma kształt kuli (co ściślej należałoby określić jako sferę, gdyż horyzont jest tylko 2-wymiarową powierzchnią, a nie 3-wymiarową bryłą). Ktoś zasugerował, że niezupełnie, gdyż czarne dziury zwykle wirują i to je spłaszcza. Wtedy w wątek włączyłem się ja, odpisując, że nawet horyzont wirujących czarnych dziur jest sferyczny - opisuje go równanie r = const. Ale czy na pewno...?
Gdy napisałem swoją odpowiedź, coś mnie tknęło. W przypadku czarnej dziury Schwarzschilda r = const faktycznie oznacza sferę, gdyż tam mamy sferyczną symetrię. W przypadku wirujących czarnych dziur (czarnych dziur Kerra - od fizyka, który pierwszy wyprowadził postać metryki je opisującej) wcale tak być nie musi. r jest tylko jedną ze współrzędnych, które mogą być przypisane do przestrzeni arbitralnie i punkty znajdujące się w miejscach o stałym r wcale nie muszą tworzyć sfery. Aby się upewnić, trzeba to przeliczyć.
Jednym ze sposobów na opisanie kształtu powierzchni jest tzw. metryka - opisuje ona, jak obliczać odległości między punktami o konkretnych współrzędnych (napisałem o tym nieco więcej w serii artykułów o matematyce teorii względności). Jest to sposób podstawowy w Ogólnej Teorii Względności - własności czasoprzestrzeni opisuje się w niej właśnie metryką. Wirujące czarne dziury, jak już wspomniałem, opisuje metryka Kerra:

gdzie:
- masa czarnej dziury
- moment pędu czarnej dziury (na jednostkę masy - istnieje ograniczenie
)
,
,
,
- współrzędne czasoprzestrzenne

(wszystko jest w jednostkach
, dla uproszczenia; zamiast
należałoby wstawić
i
zamiast
, żeby było w jednostkach SI)
Horyzont zdarzeń (a właściwie dwa horyzonty!) pojawia się tam, gdzie
- czyli
. Nas interesuje horyzont zewnętrzny, gdyż to on decyduje o kształcie czarnej dziury.
Skoro możemy podać konkretną wartość
, odpowiadającą horyzontowi, oznacza to, że r = const. Nie interesuje nas też ewolucja w czasie (której zresztą nie ma - metryka Kerra jest stacjonarna), więc przyjmiemy również
. To oznacza, że aby "obciąć" metrykę do powierzchni horyzontu, wystarczy podstawić dr = dt = 0. Taka metryka (po dodatkowym odwróceniu znaku - część przestrzenna metryki jest ujemna, ale znak nie ma znaczenia gdy nie mieszamy czasu z przestrzenią, a tu zajmujemy się tylko przestrzenią) będzie wyglądała tak:

Nie jest najpiękniejsza, ale już sporo przyjemniejsza niż pełna metryka.
To teraz zabierzmy się za fakt, że znamy dokładną wartość współrzędnej r, która nas interesuje:
. Mamy wówczas:
(gdyż
) 

Całą metrykę możemy natomiast zapisać jako:
![h = 2M^2 \left[ \left(1 + \sqrt{1 - \frac{a^2}{M^2}} - \frac{a^2}{2M^2}\sin^2 \vartheta \right) d\vartheta^2 + \frac{\left(1 + \sqrt{1 - \frac{a^2}{M^2}}\right)^2}{1 + \sqrt{1 - \frac{a^2}{M^2}} - \frac{a^2}{2M^2}\sin^2 \vartheta} \sin^2 \vartheta d\varphi^2 \right]](https://ebvalaim.net/wp-content/plugins/latex/cache/tex_439fff1f5bdb02d44ca0fc91cf025f29.gif)
Wygląda jeszcze brzydziej, ale możemy zrobić kilka rzeczy. Po pierwsze, opuścimy te
z przodu. Ten czynnik kontroluje tylko rozmiar horyzontu, ale nie jego kształt. Rozmiar co do metra nas nie obchodzi, a jak będzie obchodził, to zawsze możemy wyniki z powrotem przez te
przemnożyć. Po drugie, w wielu miejscach mamy
- oznaczmy to przez
. Jak już wspomniałem, istnieje ograniczenie
, co oznacza, że
(0 sprowadzi nam metrykę do metryki Schwarzschilda, 1 to tzw. ekstremalna metryka Kerra). To sprowadza nam metrykę do postaci:

Oznaczmy jeszcze
przez
, bo czemu nie, i podzielmy całą metrykę przez
(znowu - tylko kwestia skali):

No i na koniec: przez
oznaczmy ułamek
:

Gdy
jest tożsamościowo równe 1 (a tak jest gdy
, czyli w przypadku Schwarzschilda), to ta metryka opisuje sferę. Póki co wszystko jest w porządku :)
A co zrobić, gdy
nie jest jedynką? Kusi, żeby po prostu uznać
i
za coś w stylu szerokości i długości geograficznej, ale to byłby ten sam błąd, co uznanie stałego
za sferę - nie mamy żadnej gwarancji, że te współrzędne mają jakiś fizyczny sens. Zostaje nam spróbować wygenerować powierzchnię, która da równoważną metrykę.
Wygenerowaną powierzchnię zapiszemy sobie w postaci parametrycznej:
,
,
. Taka postać oznacza, że każdy punkt na powierzchni będzie opisany przez parę współrzędnych
i dla każdej takiej pary będziemy mogli obliczyć odpowiadające im współrzędne w przestrzeni 3D. Na przykład, dla sfery moglibyśmy napisać:



Ponieważ w metryce Kerra mamy na szczęście symetrię obrotową, możemy zrobić trik: z uznamy za oś symetrii, a x i y sparametryzujemy odległością od osi z (oznaczymy ją
) i kątem
- czyli de facto wprowadzimy współrzędne cylindryczne. To pozwoli nam zapisać:



(W przypadku sfery mielibyśmy
,
).
To teraz czas na metrykę na naszej powierzchni. Metryka we współrzędnych x, y, z w płaskiej przestrzeni 3D wygląda prosto:
. Musimy ją teraz tylko "obciąć" do naszej powierzchni i wyrazić przez
i
.
Zrobimy to, wyrażając odpowiednie formy różniczkowe w nowych współrzędnych:



No to liczymy:



Po podstawieniu:
![dx^2 + dy^2 + dz^2 = \left[ \left(\frac{d\rho}{d\vartheta}\right)^2 + \left(\frac{dz}{d\vartheta}\right)^2 \right] d\vartheta^2 + \rho(\vartheta)^2 d\varphi^2](https://ebvalaim.net/wp-content/plugins/latex/cache/tex_cb3ac1991fd116903023951d46b528e9.gif)
Chcielibyśmy, żeby to była nasza metryka
. Aby tak było, będzie musiało zachodzić:


Z pierwszego warunku mamy:
. Możemy obliczyć pochodną tej funkcji, co daje:


Drugie równanie jest równaniem różniczkowym na funkcję
- można je rozwiązać numerycznie, dzięki czemu będziemy mieli pełny opis naszej powierzchni.
To teraz - jak taka powierzchnia wygląda? Zauważmy, że gdy będziemy obliczać
dla różnych wartości
między
a
, otrzymamy współrzędne x i z punktów na naszej powierzchni dla
- czyli dla czegoś na kształt "południka zero". Otrzymaną krzywą wystarczy obrócić wokół osi z, i voila! Mamy powierzchnię.
No to spróbujmy. Poniżej przekroje dla
(co powinno dać półokrąg - przypadek Schwarzschilda, sfera),
i
:
Jak się przyjrzeć, to widać nieco spłaszczony kształt dla
, i całkiem mocno spłaszczony przy 0.8.
A co się dzieje dla większych wartości
...? Próbowałem to sprawdzić - i program liczący
numerycznie zaczął wypluwać liczby zespolone. Co tu się...?
Zacząłem podejrzewać błąd w obliczeniach i sprawdziłem je wielokrotnie, ale wszystko się zgadzało. Doszedłem więc do wniosku, że może to jest poprawny wynik - ale jaka byłaby wobec tego jego interpretacja?
Otóż problem bierze się ze sposobu liczenia
- a mianowicie bierzemy współczynnik metryki powierzchni przy
i odejmujemy od niego
. Sęk w tym, że dla odpowiednio dużych
drugi składnik okazuje się większy od pierwszego, i kwadrat pochodnej z wychodzi ujemny.
Ale zaraz... co tu właściwie jest większe od czego? Pierwszy składnik to współczynnik metryki, który zasadniczo jest kwadratem długości odcinka, który zakreślamy, przesuwając się po powierzchni o
. Drugi składnik to kwadrat zmiany naszej odległości od osi obrotu przy tym przesunięciu. Ujemny wynik oznacza, że przesuwając się nieco po powierzchni, zmieniamy swoją odległość od osi obrotu o więcej, niż wynosi długość naszego przesunięcia po powierzchni - WTF? Takie rzeczy nie powinny chyba mieć miejsca?
Okazuje się, że choć to nieintuicyjne, jest jednak możliwe. Wszystko bierze się z tego, że usiłujemy podzielić horyzont na okręgi - równoleżniki (stałe
) i poukładać je wzdłuż osi z tak, aby odległości na utworzonej w ten sposób powierzchni zgadzały się z odległościami na horyzoncie. Jeśli jednak geometria przestrzeni jest odpowiednio krzywa, to krzywizna równoleżników może się zmieniać w sposób kompletnie oderwany od odległości na powierzchni i tak się dzieje tutaj. Nasza odległość od osi obrotu (
) to nic innego, jak krzywizna równoleżnika, która zmienia się na tyle szybko, że odległości na powierzchni "nie nadążają". Taka sytuacja jest możliwa w krzywej przestrzeni, ale nie w płaskiej, w której żyjemy i próbujemy zobrazować horyzont.
Inaczej ujmując: kształt horyzontu jest kształtem figury po prostu nieistniejącej w płaskiej przestrzeni. No cóż. Nie obejrzymy sobie kształtu horyzontu ekstremalnego (
; o takich horyzontach pisałem zresztą pracę licencjacką i magisterską).
Nie obejrzymy faktycznego kształtu horyzontu - ale przecież obserwator w pobliżu takiej czarnej dziury coś by widział, prawda? Mógłby zrobić zdjęcie i wydrukować je na dwuwymiarowej kartce - jaki byłby efekt?
Czarna dziura mocno zakrzywia światło przelatujące jej w pobliżu, a część pochłania - w rezultacie obserwator widzi czarną plamę na niebie, otoczoną zniekształconym obrazem tła. Kształt tej plamy - tzw. "cienia" czarnej dziury - nie jest jednak kształtem horyzontu, wynika bowiem z tego, jaki wpływ jest wywierany przez czarną dziurę na światło. Gdy czarna dziura wiruje, światło przelatujące z jednej strony jest zakrzywiane nieco inaczej, niż z drugiej, przez co obraz jest, owszem, nieco spłaszczony - ale tylko z jednej strony, i w kierunku prostopadłym do osi obrotu, a nie równoległym.
Obrazek poniżej to wynik symulacji czarnej dziury z
. Oś obrotu jest na tym obrazku w pionie. Widać wyraźne spłaszczenie po lewej stronie - efekt tego, że po tej stronie światło może przelecieć nieco bliżej horyzontu, nie wpadając pod niego, niż po drugiej.
Podsumowując: nie spodziewałem się, że niektórych horyzontów nie uda się przedstawić w 3D - co nie jest dziwne, skoro na początku byłem przekonany, że horyzont zawsze jest sferą ;) Losowa osoba w internecie zadała proste pytanie, a ja dzięki niemu się dużo nauczyłem. Było to fascynujące doświadczenie :)
Aktualizacja 2017-07-26: Dowiedziałem się, że - niezbyt zaskakująco - już od jakiegoś czasu wiadomo, że powierzchni horyzontu nie da się zanurzyć w płaskiej przestrzeni 3D dla
(L. Smarr Surface Geometry of Charged Rotating Black Holes, Phys. Rev. D 7, 289 (1973)). Tak czy siak, fajnie było samemu uzyskać ten wynik :)



